środa, 1 kwietnia 2009

UFO

OK. Interesuję się trochę tym tematem.
W tak zwanej młodej młodości czytałem wszelkie na ten temat książki, były to i kompletne bzdury i ciekawe z naukowym polotem opracowania.

Osobiście miałem dwukrotnie kontakt z dla mnie i dla pewnego otoczenia niezidentyfikowanym obiektem. Podkreślam, niezidentyfikowanym a nie statkiem kosmitów.

1 raz.
Rok chyba 95 albo 96. W każdym razie coś obok tego. Obóz, ognisko, góry, namiot indiański. Klimat git.
No i tak siedzimy sobie, oglądamy niebo (kocham wprost patrzeć w gwiazdy) i nagle kolega się mnie pyta co to, chyba sputnik. Patrzę i faktycznie, zresztą za chwile im pokazuje kolejnego i kolejnego. O dziwo pierwszy raz widzieli więc oczy szerokie.

No i widzę kolejnego i im pokazuję, a tu...
Ten łobuz zamiast lecieć jak przystało na sztucznego satelitę "po prostej" zaczyna sobie swawolić po niebie. To w lewo, to w prawo, leci szybko, skręty nagłe, jakby go prawo zachowania pędu nie dotyczyło, czasem tu zniknie tam się pojawi, aż zniknął w ogóle.

Towarzystwo zachwycone, mówią, że nie wiedzieli, że one tam mogą, i patrzą na mnie, a ja z otwarta paszczą mówię, że nie mogą.

Co to było? Nie wiem, może piorun kulisty, może statek obcych (ale musieli by mieć pilota wariata), albo jeszcze co innego.

2 raz.
Wakacje, Kołobrzeg. 2006 rok.
Mój brat wujeczny (lat 6) i ja stoimy przed wejściem na plażę. ja w morze patrzę, on się rozgląda, spojrzał w niebo i oczy wielkie i normalnie mu szczęka opadła. I mówi, Kordian, widziałeś? Ja się rozglądam i pytam.
- Co się stało? Samolot?
- Nie, słoneczko przeleciało
- ale słońce jest tam - pokazuję mu
- ale to było drugie
Ja już mocno zdziwiony, mina jego była śmiertelnie poważna. Ewidentnie widział coś co go zdziwiło. Żartuję sobie:
- może to UFO ?
- eee, nie przeciez w Polsce UFO nie lata

No i tyle. Ciekawym do dzis co widział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz